Książka „Świąteczne listy od Feliksa” przedstawia barwne przygody pluszowego zająca Feliksa, które zabiorą wszystkich ciekawych świata małych czytelników w tajemniczą, bożonarodzeniową podróż po świecie.
Zosia jest nieszczęśliwa, ponieważ kolega z klasy śmieje się z niej z powodu jej wiary w Świętego Mikołaja. Słowa chłopca budzą w niej wątpliwości. W końcu nigdy nie widziała Świętego Mikołaja. Co, jeśli nie jest prawdziwy?
Zosia jest tak zdenerwowana, że jej zabawkowy królik Feliks, postanawia napisać list do Świętego Mikołaja i dowiedzieć się raz na zawsze, czy pan w czerwonym garniturze faktycznie istnieje.
Święty Mikołaj, będąc wspaniałomyślnym i życzliwym człowiekiem, odpisuje Feliksowi. Jak się okazuje, rzeczywiście istnieje i wciąż, na całym świecie dostarcza zabawki tym dzieciom, które w niego wierzą i potrzebują go w życiu.
Święty opowiada o swojej pracy i reniferach oraz zaprasza Feliksa do siebie na Biegun Północny, a przy okazji wysyła rysunek swojego domu. Feliks wyrusza w podróż, aby osobiście poznać Świętego Mikołaja.
Jak zawsze Feliks pisze do Zosi, opowiadając jej o rzeczach, które widzi oraz czego się uczy. Dziewczynka odkrywa, że dzieci w różnych częściach świata obchodzą Boże Narodzenie na różne sposoby.
Dzięki listom Feliksa, zarówno Zosia jak i młody czytelnik, wiele się dowiaduje o różnych tradycjach świątecznych na całym świecie.
W książce znajdziemy wspaniałe ilustracje, zdjęcie Felixa z reniferem, przepis na ciasteczka szafranowe oraz rozkładana mapa świata przedstawiająca trasę Świętego Mikołaja w Wigilię.
„Świąteczne listy od Feliksa” to ciekawa i ciepła historia, która przy okazji przemyca dzieciom ciekawostki o tym magicznym, świątecznym czasie. Jakoś brakowało mi jednak zakończenia oraz podarunku od Feliksa, tak jak to było w „Listy od Feliksa. Mały zając podróżuje po świecie”. Adaś również był rozczarowany, że Feliks nie pozostawił niespodzianki na ostatniej stronie. Nie mniej jednak książka pobudza i nastraja klimatem świątecznym. I o to chodzi.