
„Tulaj mnie” to podróż w głąb potrzeb dziecka, które jest już na tyle duże, że zaczyna świadomie odczuwać emocje.
Kiedy noszone w chuście dziecko wyrasta z tego rodzaju bliskości, warto przypomnieć mu o innych sytuacjach dnia codziennego, w których budujemy z nim relację i zacieśniamy więzy.

Jest to opowieść o Fryderyku, który wyrasta z chustonoszenia. Pewnego sobotniego ranka, trzyletni chłopiec wraz z rodzicami idzie na piknik do parku.

Kiedy już rozłożyli koc, chłopiec zauważył, że mama wyciąga coś dziwnego z koszyka piknikowego. To była chusta, w której Fryderyk był noszony. Chłopczyk czule przytulił się do mamy, a ona zamotała chustę i znowu oboje poczuli niezwykłą bliskość. Ta chwila przywołała lawinę wspomnień.


Fryderyka ogarnął smutek. Rozpłakał się, a wtedy mama zaczęła przywoływać wspólne radosne chwile, kiedy to leżeli razem w łóżku, czytając bajkę do snu, podczas kąpieli, jazdy na rowerze i zabawie na dywanie. Fryderyk zrozumiał doskonale, co mama chciała mu przekazać, dobry humor powrócił i wszystko było tak, jak być powinno.

„Tulaj mnie” to ciepła opowieść, która daje rodzicowi okazję do zainicjowania rozmów na temat bliskości. Czytanie z dzieckiem książeczki może bardzo ułatwić mu zrozumienie, dlaczego noszenie dziecka w chuście zamieniamy na samodzielne maszerowanie. To lektura pozwoli dziecku zrozumieć, że koniec tej czynności z dzieciństwa nie oznacza końca przytulania i bliskiej więzi, jaką dzięki chustonoszeniu dziecko otrzymywało. Mnie osobiście bardzo poruszyła ta książeczka, ponieważ z synkiem mam niezwykłą, bliską więź. Choć nie był noszony w chuście, ciągle jesteśmy praktycznie nierozłączni. Tulimy się na okrągło! Szczerze polecam przeczytać tę pozycję.
